Lila i Simba
Simba nie jest dla mnie tylko psem, jest dla mnie największą pomocą i przyjacielem. Nieważne, czy mam zły czy dobry dzień, zawsze wita mnie z zabawką w pyszczku i merdającym ogonem. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Prawie wszędzie mi towarzyszy czy to do szpitala, szkoły, dentysty, sklepu czy nawet na koncert.
Można nawet powiedzieć, że chodzi za mną jak cień i mnie pilnuje. Kiedyś dałam go na chwilkę mamie, żeby mogła go poprowadzić kilka metrów w kierunku sklepu, gdy szukałam czegoś w plecaku. Simba szedł, ale co kilka kroków się zatrzymywał, żeby spojrzeć, czy też idę. Nawet jak chodzimy bez smyczy, to co chwilę zerka na mnie, by sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Nasz dzień wygląda codziennie inaczej, ponieważ zajęcia szkolne mam głównie w formie online. Więc różnie bywa, czasami prawie cały dzień mam wolny i mogę sama go zabrać do sklepu lub galerii, a czasami mam tyle zajęć, że pod koniec nie mam już siły, by sama z nim gdzieś pojechać.
Na szczęście możemy zawsze pojechać do sklepu z mamą. Traktuję ten krótki czas jako jego trening, wydaję mu różne komendy i chodzimy sobie po sklepie między alejkami.
Część dnia odpoczywa, leżąc sobie na moim łóżku. Nie zawsze mam czas lub energię, żeby gdzieś z nim daleko pojechać, ale wtedy staram się mu zapewnić jakieś zajęcie lub zabawę. Simba uwielbia biegać po naszym ogródku za piłeczkami tenisowymi. Jedną z jego ulubionych zabawek jest czerwona piłka footballowa, bardzo lubi za nią biegać i szaleć, jak mu się ją rzuca.
Zapewniam mu też dużo zabawy w domu – rzucam mu zabawki, szarpiemy się specjalnym sznurkiem do ciągnięcia lub bawi się piłeczką, do której można włożyć smaczki.
Dzięki obecności Simby czuję się dużo pewniej w sytuacjach społecznych. Rok temu nie umiałabym sobie wyobrazić podróżowania do cioci autobusem, ale gdy jest ze mną Simba, to czuję się tak, jakbym mogła ze wszystkim sobie poradzić. Simba nauczył mnie, jak stanąć we własnej obronie i mówić nie. Pojawiają się czasami sytuacje, kiedy ludzie chcą go głaskać lub cmokają do niego, zawsze wtedy mówię: “Proszę go nie głaskać, to jest pies asystujący i teraz jest w pracy”. Czasami słyszę, jak ludzie mówią: “Patrz jaki grzeczny, ale ładnie idzie”.
Mam do Simby pełne zaufanie, wiem, że nie zrobi niczego złego i będzie mnie słuchał. Zdarza mu się piszczeć cicho, gdy widzi inne psy, ale daję mu komendę “Równaj” i idzie koło mojej nogi.
Moment, w którym poczułam, że nie dałabym sobie rady bez Simby, to kiedy zostałam sama w domu na kilka dni. Oczywiście miałam numery telefonów rodziny, gdyby coś się stało czy potrzebowałabym pomocy. Było to kilka miesięcy po tym, jak go dostałam i podpisałam umowę z Fundacją. Pierwsza noc minęła nam spokojnie i Simba ciągle mi towarzyszył, chyba czuł, jaka jestem zestresowana i spanikowana. W drugą noc dostałam silnego ataku paniki, nie umiałam się uspokoić, Simba wziął zabawkę do pyszczka i pokazywał mi ją cały czas, skacząc koło mnie, lizał mnie po twarzy, żeby mnie uspokoić, aż w końcu położył się na moich udach. Cały czas tuliłam go do siebie i płakałam. W końcu uspokoiłam się i zasnęłam z Simbą, który lizał mnie po twarzy i leżał tuż przy mnie. Następnego dnia nie chciał mnie opuścić nawet na krótki moment. Tam gdzie byłam, tam też był Simba.
W trakcie pracy nagradzam go smaczkami, pochwałą oraz głaskam go po głowie. Czasami, gdy wracamy z jakiegoś miejsca a po drodze jest sklep zoologiczny, zatrzymujemy się i kupuje mu jakiegoś smakołyka lub zabawkę w nagrodę.
Odkąd pojawił się w moim życiu, wszystko się zmieniło i poprawiło na lepsze. Już nie boję się iść sama do sklepu czy do lekarza ponieważ wiem że Simba zawsze będzie obok. Gdy zdarza się, że muszę iść sama bez niego, to czuję się trochę dziwnie, już tak się przyzwyczaiłam do jego obecności. Mój komfort życia się poprawił i czuję się o dużo pewniej, poruszając się w miejscu publicznym, dodał mi dużo odwagi i pewności siebie. Nawet nauczyciele i rodzina zauważyli jak się zmieniłam.
Wśród najbliższych osób świadomość jest duża na temat psów asystujących i jak się przy nich zachowywać. Jak gdzieś idę z rodziną czy najbliższymi mi osobami, to wiedzą, żeby go nie głaskać czy zaczepiać, gdy jest w pracy i ma założone szelki. Jak tylko ma zdjęte szelki i nie jest już w pracy, to wiedzą, że spokojnie mogą się z nim bawić czy go głaskać.
Zawsze będę wdzięczna Fundacji Labrador za to, że mogę pracować z Simbą i być jego opiekunką. Bardzo dziękuje wszystkim, którzy pomogli w szkoleniu tak kochanego i słodkiego psa. Nie wyobrażam sobie dnia bez Simby i jego towarzystwa.