< wróć

Sławek i Tami

2024-08-06

Witajcie! Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami z perspektywy osoby niewidomej mającej u boku psa przewodnika. Moja “przygoda” rozpoczęła się 17 lat temu, kiedy w wyniku zaniku nerwu wzrokowego straciłem wzrok. Od tego momentu moje życie przewróciło się do góry nogami, musiałem się przystosować do nowej rzeczywistości. A że zawsze lubiłem prowadzić życie pełne zaangażowania i działania z innymi ludźmi, to w nowych realiach nadal chciałem być osobą niezależną, aktywną, robiącą coś dobrego dla innych. I w tym momencie wkracza mój przyjaciel i przewodnik – pies Tami. Dzięki niemu staram się prowadzić w miarę normalne życie. Codziennie pomaga mi w dojściu do pracy. Ma tam miejsce, gdzie może spokojnie odpocząć.

Gdy jeszcze nie miałem Tamiego, za każdym razem musiałem prosić o pomoc innych. Dzięki Tamiemu mam większą swobodę, mogę samodzielnie udać się choćby do pracy, lekarza, apteki. Tami jest moim przyjacielem, ale także pomocą. Można powiedzieć, że działa jak dogoterapeuta. Pomaga już sama świadomość, że nie jestem sam. Daje niesamowicie dużo radości, zabawy, więc łatwiej przeżyć trudne chwile. Wiadomo, że posiadanie psa wiąże się z pewnymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Trzeba o niego zadbać, zaspokoić jego potrzeby.

Bez psa przewodnika wiele rzeczy było dużo trudniejszych, choćby samo dotarcie do pracy, poruszanie się po miejscu pracy (a pracuję w dużym, kilkupiętrowym budynku). Ciężko było mi się tam odnaleźć. Tami wie, jak mnie poprowadzić na klatkę schodową, kiedy się zatrzymać, żeby przepuścić przechodzące osoby.
Każdy pies powinien być wynagradzany za wykonaną  pracę. Dlatego mam zawsze przy sobie jakąś karmę dla Tamiego. Gdy dobrze pokaże dane przejście czy odpowiednio się zatrzyma, jest nagradzany czy to smaczkiem czy dobrym słowem albo głaskaniem. On wtedy wie, że zachował się odpowiednio. 

Dzień zaczynamy od nakarmienia Tamiego. To podstawa, fundament, dzięki któremu pies zaczyna funkcjonować. Po tym czasie Tami cieszy się życiem, bierze zabawki, biega z nimi. Następnie ubieramy się, zakładam Tamiemu szelki i wyruszamy ku przystankowi. Tami doskonale zna drogę do pracy i sam mnie do niej prowadzi. Po drodze pokazuje miejsce do siedzenia na przystanku. On wie, gdzie i jak ma iść. Przyjeżdża autobus, kierowcy już nas znają i mówią jaka to linia i w jakim kierunku jadą, pies prowadzi do pierwszych drzwi, wskazuje odpowiednie miejsce, żebyśmy i ja i on mieli wystarczającą przestrzeń. Wysiadamy w centrum. W dalszej drodze do pracy Tami wskazuje poszczególne przystanki, przejścia dla pieszych, omija przeszkody czy to mijanych ludzi, kałuże, zaparkowane samochody. Czasem szczeknie na ludzi, którzy mogliby nas zaczepić lub nam zagrozić. W miejscu pracy ma swój kojec, to jego miejsce odpoczynku, lubi w nim przebywać, bo czuje się w nim bezpiecznie. Od małego jest nauczony do przebywania w kojcu, ma tam też swoje zabawki. W czasie kiedy ja pracuję, Tami sobie śpi, czasem chrapie lub bawi się zabawkami. Po pracy musi być i odpoczynek, i zabawa, staram się z nim wyjść na dwór, ma miejsce do biegania, gdzie może się wyszaleć, pobawić zabawkami. Jedyną wadą tego psa, jak to u labradorów, jest to, że lubi dużo jeść. Trzeba więc pilnować i racjonować mu jedzenie. 

Tami zna już stałe trasy do pracy, z pracy czy korytarze w budynku pracy. Prowadzi mnie praktycznie sam, nie trzeba mu dużo mówić. Jest dla mnie wielką pomocą, w szczególności zimą, kiedy to trudno jest osobie niewidomej znaleźć chodnik, przejść przez zaspę lub poruszać się zaśnieżonym chodnikiem. Gdyby nie on, to w okresie zimowym miałbym problem, żeby w ogóle dotrzeć do pracy. Przy nieodśnieżonym chodniku i hałdach śniegu trudno mi samemu ocenić, jak mam wejść do autobusu. Taki pies ładnie przeprowadzi nawet wąskim przejściem. Przy przeszkodach Tami zatrzymuje się i daje znak, żebym mógł ocenić, czy idziemy dalej. Dzięki Tamiemu czuje się dużo bezpieczniej, poruszając się poza domem. Z samą laską mogę ominąć przeszkodę dopiero, jak ją wystukam. Pies przewodnik zauważa i omija przeszkody wcześniej, co bardzo ułatwia wyjścia poza domem.

Od czasu do czasu staramy czynnie wypoczywać na łonie natury. Dzięki Fundacji Pogranicze Bez Barier są organizowane różne wycieczki piesze po górach, w których uczestniczą osoby niewidome, ich przewodnicy. Chętnie bierzemy z Tamim udział w tych wyprawach. To jest chyba jedyny pies przewodnik, który nauczył się iść i prowadzić w grupie po górach, choć wcześniej nie był do tego szkolony. Podczas marszu nie idzie całkiem przy nodze, jest to też wyzwanie dla niego, szersze i węższe ścieżki, wystające kamienie, gałęzie, konary. Jest więcej niebezpieczeństw, musi bardziej uważać, żeby też odpowiednio przeprowadzić. Taki pies idący w grupie stara się ogarnąć wszystkich członków wyprawy, nie tylko swojego najbliższego opiekuna.

Mam pełne zaufanie do psa. Pies jest nauczony danych dróg, ale to tylko pies, więc ja muszę wiedzieć, gdzie się znajdujemy, żeby też wiedzieć, czy dobrze idzie. Uzupełniamy się wzajemnie. On pomaga mnie, a ja jemu. Po kilku latach wspólnego mieszkania znamy się dobrze, nie mamy problemu z komunikacją.

Na początku starań o psa przewodnika jesteśmy sprawdzani, czy nadajemy się do posiadania psa, pies i opiekun są dobierani tak, aby się wzajemnie dobrze ze sobą czuli. Zanim zamieszkaliśmy razem, już po dwuletnim specjalistycznym szkoleniu Tamiego, przeszliśmy wspólne szkolenie, mogliśmy się poznać.

W społeczeństwie jest za mała wiedza z zakresu psów przewodników czy psów asystujących. Ludzie nie wiedzą, na czym polega praca takiego psa, jak się w jego obecności zachować. Przede wszystkim pies przewodnik nie powinien być głaskany i rozpraszany, bo jest w pracy. Nie wszyscy wiedzą, co to znaczy. Gdyby taki pracujący pies był cały czas przez kogoś głaskany, to zamiast skupić się na swoim zadaniu, szukałby ciągle przyjemności. Dlatego też sam staram się też edukować, chodzę do szkół podstawowych i średnich. opowiadam dzieciom i młodzieży o tym, jak żyją i mieszkają osoby z dysfunkcjami wzroku, pokazuję różne przedmioty, które ułatwiają czynności dnia codziennego. Uświadamiam, w czym i w jaki sposób można pomóc osobie niewidomej. Edukuję poprzez zabawy, prezentuję różne przedmioty służące osobom niewidomym, jak książka napisana językiem Braille’a, maszyna brajlowska. Pies przewodnik jest głównym bohaterem tego spotkania, staram się więc opowiedzieć, w jaki sposób został wychowany, wyszkolony, co można z nimi robić. Pokazuję kilka krótkich filmów z życia psa przewodnika i jak został do takiego życia przygotowany. 

Warto wiedzieć, jak można pomóc osobie niewidomej, w jaki sposób przeprowadzić ją przez ulicę, jak chwycić za rękę, jak wskazać drzwi czy wprowadzić do autobusu, mówić, gdzie co się znajduje. Warto zawsze najpierw zapytać jednak, czy osoba z niepełnosprawnością potrzebuje pomocy, i poprosić, by wyjaśniła, jak jej najlepiej udzielić. I przede wszystkim nie bać się pomagać.

Wśród znajomych z dysfunkcjami wzroku jest świadomość na temat psa przewodnika, ale dobrze by było gdyby, była większa, nie wszyscy wiedzą o możliwości ubiegania się o przyznanie takiego psa. W Bielsku-Białej znam sporo niewidomych osób, jednak psa przewodnika mam tylko ja. Mam jedną koleżankę spod Bielska, która również ma takiego towarzysza, bardzo się lubią z Tamim, razem też chodzimy po górach. Edukować należy całe społeczeństwo. Psów takich jak Tami w Polsce jest sporo, wiele z nich ma już swoje lata i zbliża się do „emerytury”. Sporo też jest osób potrzebujących psa asystującego. Jednak wyszkolenie na psa przewodnika zajmuje dużo czasu, potrzeba też ludzi, którzy zajmą się szkoleniem i opieką nad psem w tym okresie.