[Wolontariat] Edyta i Tila
Czasami życie przynosi nam niespodzianki, które zmieniają naszą codzienność na lepsze. Tak było w moim przypadku, gdy natknęłam się na stronę Fundacji wychowującej psy asystujące dla osób niewidomych. Marzyłam o tym, by mieć psa, ale brak odpowiednich warunków sprawiał, że było to niemożliwe. Gdy jednak praca zdalna stała się rzeczywistością, a moje mieszkanie gotowe na czworonożnego przyjaciela, musiałam podjąć decyzję – czy wziąć własnego psa, czy zaangażować się w pomoc Fundacji.
Wspólnie z chłopakiem wybraliśmy drugą opcję. Nasza przygoda zaczęła się od rozmowy z Natalią, koordynatorką wolontariuszy. Po długim wywiadzie i intensywnych szkoleniach, nadszedł ten wyczekiwany moment – do naszego domu zawitała Tila, mała labradorka o wielkim sercu.
Pierwsza noc była pełna emocji. Tila spała spokojnie, a ja, pełna troski i podekscytowania, czuwałam przy jej legowisku. Szybko zrozumiałam, dlaczego labradory są wybierane na psy asystujące. Ich bezkonfliktowa natura, zdolność szybkiego przystosowywania się do nowych miejsc oraz nieprzeciętna inteligencja sprawiają, że są niezastąpionymi towarzyszami. Naszym zadaniem było wzmacnianie tych cech i systematyczne ćwiczenia.
W trakcie naszej wspólnej podróży Tila pokazała, jak bardzo opiekuńcze potrafią być psy. Pamiętam moment, kiedy uderzyłam się łokciem o kant szafki. Leżałam na podłodze, zwijając się z bólu. Tila natychmiast podeszła do mnie i nie odstąpiła mnie na krok. Delikatnie trącała mnie swoją mordką, dopóki nie uspokoiłam się i nie zapewniłam jej, że wszystko jest w porządku. Jej troska i oddanie były niezwykłe, pokazały, jak głęboka może być więź między człowiekiem a psem.
Dzięki Tili nasze życie nabrało nowego tempa. Codzienne spacery stały się nie tylko obowiązkiem, ale i przyjemnością. Poznawaliśmy nasze miasto na nowo, odkrywając miejsca idealne do spacerów i ćwiczeń. Tila pomagała nam być bardziej aktywnymi, a my uczyliśmy ją zachowania w różnych sytuacjach – od tętniących życiem parków po spokojne kawiarnie.
Nieoczekiwanie Tila stała się również mostem łączącym nas z ludźmi. Przyciągała uwagę, co było zarówno miłe, jak i edukacyjne. Wielokrotnie musieliśmy tłumaczyć, że naszego specjalnego labradora nie można głaskać, co stanowiło formę treningu zarówno dla nas, jak i dla niej.
Kiedy nadszedł dzień rozstania, dom wypełniła cisza, a brak merdającego ogonka po powrocie do domu był niezwykle dotkliwy. Jednak wszystkie te uczucia wynagrodziło spotkanie z nową opiekunką Tili. Widok osoby, której życie stało się łatwiejsze i pełniejsze dzięki Tili, był nie do opisania. Usłyszenie, jak bardzo pies pomaga w codziennych wyzwaniach i jak stał się nie tylko przewodnikiem, ale i przyjacielem, przyniosło mi ogromną radość i satysfakcję.
Praca jako wolontariusz w Fundacji nauczyła mnie cierpliwości, odpowiedzialności i konsekwencji. Odkryłam, jak wielką rolę odgrywają psy asystujące w życiu osób niewidomych, oraz jak wiele radości i dumy przynosi możliwość pomagania innym. Choć rozstanie z Tilą było trudne, wiedziałam, że nasza praca miała głęboki sens, a Tila teraz odmienia życie kogoś innego.
Fundacja, która daje takie możliwości, zasługuje na wsparcie i docenienie. Dzięki niej nie tylko osoby niewidome zyskują niezastąpionych towarzyszy, ale i my, wolontariusze, mamy szansę stać się lepszymi ludźmi, tworząc historie pełne miłości i nadziei.