< wróć

[Wolontariat] Ola i Bono

2023-08-18

Od wielu lat śledzę różne profile osób z dysfunkcjami wzroku w mediach społecznościowych. Po obejrzeniu filmu pewnej 28-letniej dziewczyny z Kanady o jej psie przewodniku zapragnęłam wnieść chociaż odrobinę wkładu w działania ułatwiające życie takim osobom. O Fundacji Labrador dowiedziałam się przypadkowo. Na Facebooku udostępniono post o tym, że poszukiwani są wolontariusze nie tylko w Poznaniu, ale także w Łodzi. To właśnie w stolicy łódzkiego pracuję i mieszkam.

Wolontariusz tworzy tymczasowy dom dla szczeniaka rasy labrador, uczestniczy w jego szkoleniu, by ten w przyszłości został „bohaterem bez peleryny”. Przeczytałam zasady wolontariatu, skonsultowałam się z administracją budynku, w którym pracuję, czy można przychodzić z psami (dzięki mnie powstało miejsce przyjazne zwierzętom) i nawiązałam kontakt z Fundacją. Po kilku spotkaniach online Fundacja zdecydowała, że „otrzymam” szczeniaka do wychowania. Po kilku tygodniach przyjechała do mnie pokaźna, czarna futrzana kulka. Niemal od razu otrzymał imię Bono. Poprosiłam przełożonego o możliwość pracy zdalnej na początku przygody ze szczeniakiem, aby łatwiej było mi i pieskowi przywyknąć do nowej sytuacji. Pierwsze dni okazały się ekscytujące, ale też dość trudne, bo ani ja, ani pies nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić.

Pies nie umiał chodzić po schodach, bał się drzwi, autobusów i nie wiedział jeszcze, co to nauka czystości. Później pokazywałam mu coraz więcej, małymi kroczkami, zawsze do przodu. Nauka korzystania z klatki kennelowej na szczęście była przyjemnością – Bono od razu ją polubił (oczywiście pomogły w tym smaczki).

Pies z dnia na dzień uczył się coraz więcej. Wraz z pięcioma innymi psami w Łodzi pracowaliśmy pod okiem wspaniałego trenera, Bogdana, który był zawsze dostępny, gdy potrzebowaliśmy konsultacji. Najbardziej lubiłam, kiedy Bono wpadał w głupkowaty nastrój na spacerach i zawsze wybierał sobie 2-3 metrowe „gałązki” do noszenia. Wszyscy mijający nas przechodnie chichotali na ten widok.

Wolontariat z psami to świetna przygoda. Dla mnie jest to bezinteresowna pomoc osobie z dysfunkcją wzroku lub zespołem stresu pourazowego, a przede wszystkim – posiadanie towarzysza z merdającym cały czas ogonem, który staje się naszym przyjacielem. I choć czasami nie było łatwo, to powtórzyłabym każdy dzień spędzony z Bono.
 

Bono został wyszkolona/y w ramach projektu Labrador dla Niewidomego współfinansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.