Agnieszka i Oggy
Niektórzy mówią Przyjaciel – Pies Przewodnik.
Myślę, że Oggy przez te półtora roku szybko stał się czymś więcej niż Przyjacielem. Na pewno i ja, i moi bliscy traktujemy go jak członka rodziny. Nie wyobrażam sobie już ani jednego dnia bez niego. Każdy mój dzień zaczyna się od relacji z nim. Oboje wstajemy najwcześniej, od rana Oggy domaga się uwagi. Miska, spacer, szybkie poranne zakupy. Od bardzo dawna nie wychodziłam rano, a gdy pierwszy raz poczułam rześkość poranka, wschód słońca, rosę na trawie, byłam sama zdziwiona, jak wiele przyjemności straciłam. Takie chwile dają mi poczucie odzyskanej samodzielności, a tym samym budują naszą relację opartą w dużej mierze także o wdzięczność. Razem odprowadzamy syna do szkoły, idziemy do pracy. Mój syn, kiedy pierwszy raz wyszliśmy sami z Oggym, powiedział: „W końcu jesteś mamą”. Zdziwiłam się, więc zapytałam, co ma na myśli. Odpowiedział: „Bo wychodzimy razem na spacer jak inne dzieci z mamami”.
Odkąd Oggy jest z nami, wiele się zmieniło. Odzyskałam samodzielność, sprawczość, ale przede wszystkim nadzieję. Pamiętam, jak pewnego razu jechaliśmy do pracy, a tam znowu na ulicy był remont. Trzeba zaznaczyć, że wcześniej w takich sytuacjach po prostu mnie paraliżowało. Mimo że miałam białą laskę i zawsze prosiłam o pomoc czy dopytywałam innych, przerażała mnie zmiana trasy i to, że nie wiedziałam, czy po takiej zmianie dotrę na czas. Oggy – mam wrażenie – uwielbia takie wyzwania. Tamtego dnia bez problemu zaznaczył mi taśmy, a potem sam ominął zaznaczone miejsce i wrócił mnie na naszą trasę. Przyznam szczerze, że wtedy popłakałam się z wdzięczności i szczęścia. Moje dzieci często mówią, że to nasz Bohater. Staram się dbać, aby czuł się z nami wyjątkowo, ale też aby praca stanowiła dla niego „zabawę”. Na początku byłam mocno zestresowana komendami, utrzymaniem trasy i dbałością o każdy szczegół. Ale teraz, gdy wiele rzeczy przychodzi mi już odruchowo, to oboje mamy wielką przyjemność z wychodzenia z domu.
Kiedy Oggy pojawia się w różnych miejscach, zazwyczaj wywołuje radość, ciekawość u innych. Dostaje dużo pochwał, każdy podziwia go i gratuluje mi takiego psa, a ja wtedy myślę o wysiłku, który musiały wykonać instruktorki, aby ułożyć tego łakomczucha. Uważam, że ludzie przestali widzieć dziewczynę z białą laską – teraz dostrzegają pięknego, rudego psa. W efekcie dostajemy wiele życzliwości. A bycie w jego cieniu bardzo mi pasuje. Oggy także pomaga mi w pracy, widzę jak otwiera moich współpracowników, jak zmienia się ich stosunek do mnie. Kiedyś rozmawiałam o tym z pewną koleżanką i ona zwróciła mi uwagę na aspekt mojej postawy. Powiedziała, że z laską wyglądałam jak przestraszona dziewczynka, a z Oggym wyglądam jak zadowolona z życia kobieta. To naprawdę pokazuje ogrom dokonanych we mnie, mojej rodzinie oraz moim środowisku zmian. Mój mąż podkreśla, że odkąd mam psa, nie przychodzę „porozbijana” do domu. Naprawdę czuję się z Oggym bezpiecznie.
Najtrudniejsze dla mnie są chwile, kiedy ludzie zaczepiają psa, gwiżdżą na niego, głaszczą lub próbują karmić. Oggy jest strasznym łakomczuchem, a do tego ma towarzyskie usposobienie. Sygnały jedzenia lub zabawy wymagają od niego naprawdę dużego wysiłku, aby utrzymać rytm pracy. Oggy zmienia także świadomość ludzi w moim mieście i tam, gdzie się poruszam. Nikt wcześniej nie miał psa przewodnika w moim mieście, a w całym województwie (z tego, co wiem) jest jednym z nielicznych, które się pojawiają na ulicach. Bywa, że ludzie dziwią się, co ma na sobie, czasem boją się, bo ten duży pies nie ma kagańca. Niestety w niektórych miejscach odmawiają nam wstępu, zasłaniając się warunkami sanitarnymi lub bezpieczeństwem. I to jest przykre, ponieważ okazuje się, że o ile utratę wzroku można zrekompensować psem, o tyle brak świadomości i upór lub strach, są trudnymi do pokonania barierami. Zabiera mi to samodzielność i wraca do czasów zależności od drugiego człowieka.
Mam jednak nadzieję, że takie wpisy jak ten uruchomią wzrok innych widzących na potrzeby tych, którzy także chcą „widzieć”. Dlatego też w mojej miejscowości hitem stały się nasze regularne wizyty w szkołach. Dzieci uwielbiają Oggiego i potem naprawdę rewelacyjnie zachowują się, gdy jedziemy tym samym autobusem albo stoimy w tej samej kolejce. Często podkreślam, że świat osoby niewidomej i osoby z widzeniem szczątkowym jednak trochę się różni. Mam wrażenie, że nierozumiejący tego ludzie reagują zupełnie nieadekwatnie, traktując mnie bardziej według tego, jak sobie wyobrażają mój świat niż według tego, jaki on jest rzeczywiście.
Na koniec opowiem sytuację, gdy po raz pierwszy mogłam odprowadzić syna na wieczorne zajęcia na basenie. Byliśmy już prawie spóźnieni więc wybiegliśmy razem z Oggym, a kiedy wracaliśmy do domu, Oggy był maksymalnie skupiony. Ani razu nie zboczył z chodnika na ulicę, a gdy stanęłam pod klatką, zorientowałam się, że było zupełnie ciemno – ani jedna latarnia się nie świeciła tego wieczoru. Nawet tego nie zauważyłam! I takich wspólnych historii mamy tysiące.
Oggy został wyszkolony w ramach projektu „Budowa kompleksowego systemu szkolenia i udostępniania osobom niewidomym psów przewodników oraz zasad jego finansowania”, nr projektu POWR.04.01.00-00-APS1/18, współfinansowanego ze środków europejskich w ramach PO WER Działanie 4.1”