< wróć

Justyna i Tila

2024-04-26

Z Tilą budujemy naszą relację już od ponad dziewięciu miesięcy, a mam wrażenie jakby mieszkała w naszym domu od zawsze.

O psie przewodniku marzyłam już od bardzo dawna. Jako że mieszkam w małej miejscowości, chciałam być samodzielna i niezależna. Najgorsze były dla mnie zawsze komentarze ludzi – coś w stylu: „Jaka ona biedna, bo nie widzi, całe życie będzie się musiał ktoś nią opiekować”. Kiedyś nawet podczas spowiedzi ksiądz z sąsiedniej parafii powiedział mojej mamie, że współczuje jej opieki nade mną…

W końcu wysłałam swoje zgłoszenie i po kilku latach wreszcie otrzymałam telefon od Pani Ireny, prezes Fundacji Labrador, że najprawdopodobniej ma dla mnie pieska. W pierwszej chwili bardzo się ucieszyłam, ale po chwili nabrałam wątpliwości, czy podołam opiece, czy pies odnajdzie się na wsi i tak dalej.

Cóż…Udało się!

Tila ogromnie mi pomaga, prowadzi pewnie i bezpiecznie. Nie muszę się obawiać, że nie wskaże schodów, krawężnika, słupa czy samochodu zaparkowanego na środku chodnika. Sprawnie wymija też ludzi idących nieco wolniej, co mi odpowiada. Jest psiakiem lubiącym węszyć i czasem potrafi ją to rozproszyć podczas pracy, tak jak i wszechobecne psy biegające bez opieki. Doskonale wyczuwam ten moment, bo najczęściej wtedy zwalnia i robi się niespokojna, na szczęście wystarczy w porę zareagować, wydając odpowiednią komendę i wszystko wraca do normy.

Kiedy poruszamy się po stałych trasach, nie muszę już wydawać poleceń, w którą stronę ma pójść, wskazać schody czy przejście. Nagradzam Tilę jej ulubionymi smakołykami lub pochwałami. Jeździmy razem do pracy, ma tam swoje miejsce i klatkę, gdzie chętnie odpoczywa. A podczas przerw zabieram ją na krótkie spacery i psią toaletę.

Tilusia jest świetnym towarzyszem podróży. Zwykle kładzie się pod siedzeniem i przysypia. A gdy zbliżamy się do naszej stacji lub przystanku, wstaje, czym upewnia mnie, że pora już się zbierać. Po powrocie do domu obie zaliczamy mały odpoczynek, następnie pędzimy na jakiś dłuższy spacer albo bawimy się ulubionymi piłkami i szarpakami. Tila bardzo chętnie aportuje i od czasu do czasu biega też z innymi pieskami, zawsze pod czujnym okiem kogoś widzącego.

Często gdy mam dzień wolny, odprowadzamy lub odbieramy z pobliskiej szkoły moją siostrzenicę. Gdzie tylko się pojawiamy, wzbudzamy ogromne zainteresowanie. Każdy zachwyca się pieskiem, pyta co i jak, jestem postrzegana zupełnie inaczej. Przez co sama czuję się też dużo pewniej i coraz bardziej otwieram się na nowe wyzwania.

Niestety są też tacy, którzy cmokają na Tilę, przyciągają jej uwagę spojrzeniem, a nawet próbują głaskać. Kiedy tylko to wyczuję, od razu staram się prosić o zaprzestanie i tłumaczę, że piesek jest w pracy i nie wolno go zaczepiać, bo takie nieodpowiedzialne zachowanie może doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia.

Mimo że jestem z małej miejscowości, gdzie – jak by się wydawało – ludzie nie rozumieją aż tak dobrze roli psa przewodnika, to nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś nam gdzieś nie pozwolił wejść. Wyjątkiem okazała się parafia. Mimo mojego argumentowania, że Tila ma certyfikat, istnieje ustawa, a także uchwała z soboru biskupów, usłyszałam od księdza proboszcza, że nie powinnam brać udziału w nabożeństwach w towarzystwie psa ze względu na inne osoby w nich uczestniczące. Wiara stanowi ważną częścią mojego życia i pragnęłam uniezależnić się również w tej kwestii, bo przecież nie zawsze ktoś będzie chciał, czy mógł pomóc mi w dotarciu do kościoła. Liczę, że kiedyś uda się przebić również ten mur.

Dzięki Tili czuję, że jestem bardziej niezależna, samodzielna, a przez to pewniejsza siebie. Nawet kiedy idziemy na zwykły spacer, czuję się z nią bezpiecznie i komfortowo. Jest nie tylko moimi oczami, ale także wspaniałą towarzyszką i przyjaciółką. Kiedy mam gorszy dzień, natychmiast to wyczuwa i przybiega z którąś ze swoich ulubionych zabawek, czym na wszelkie sposoby próbuje zachęcić mnie do wygłupów. Sprawia mi to ogromną radość i odsuwa problemy na dalszy plan. Nie potrafię już chyba wyobrazić sobie życia bez naszych codziennych rytuałów, spacerów i wyjazdów.

Mam nadzieję, że to dopiero początek naszej wspólnej drogi, pełnej ciekawych przygód i odkrywania świata na nowo.

Wielu moich znajomych niewidomych i niedowidzących, nie ma wiedzy na temat posiadania oraz możliwości ubiegania się o psa przewodnika. Nawet jeśli już coś wiedzą, to jest to wiedza znikoma, albo przekazywana nieprecyzyjnie. Chętnie odpowiadam na pytania i rozwiewam wątpliwości niezdecydowanych, gdyż chciałabym, żeby więcej psów przewodników pojawiało się w przestrzeni publicznej, bo są one dla nas, osób z dysfunkcjami wzroku, nieocenioną pomocą i furtką do samodzielności.

Tila została wyszkolona w ramach projektu „Budowa kompleksowego systemu szkolenia i udostępniania osobom niewidomym psów przewodników oraz zasad jego finansowania”, nr projektu POWR.04.01.00-00-APS1/18, współfinansowanego ze środków europejskich w ramach PO WER Działanie 4.1”