< wróć

[Wolontariat] Ania z Rodziną

2025-05-08

Nasza przygoda z Fundacją i psiakami zaczęła się już w 2017 roku. W drodze do szkoły usłyszeliśmy w radiu o Fundacji i możliwości pomocy osobom niewidomym, o poszukiwanych Wolontariuszach chcących wychować szczeniaczka. Zawsze chciałam mieć pieska, jednak moja mama nie za bardzo. Wizja wzięcie szczeniaka na rok i pomoc innym przechyliła szalę zwycięstwa na moją stronę. Zostanie wolontariuszem to nie tylko możliwość pomocy innym, ale również okazja sprawdzenia się jako opiekun czworonoga. Tak zaczęło się nasze życie Wolontariuszy.

Jesienią odebraliśmy pierwszego psiaka o imieniu Kobi. Szczeniaczek pełen energii, nigdy nie było z nim nudy. Kochał wyprawy nad morze i zjadanie wszystkiego, co znalazło się na jego drodze na spacerkach. Zabawy i energii nie było końca. Był zdecydowanie wymagającym pieskiem, jednak na treningach oraz w pracy był wzorowy. Na jednym ze spacerów nad jeziorem znalazł zdechłego ptaka, z którym biegał po całej plaży i pokazywał swoją zdobycz wszystkim plażowiczom. Rok z nim minął w ekspresowym tempie i zanim się obejrzeliśmy, byliśmy “rodzicami” kolejnego pieska, Milki. 

  

Milka nie była z nami od szczeniaczka. Opiekowaliśmy się nią przez kilka miesięcy tym, jak nie zdała egzaminu na psa przewodnika. Zatrzymała się u nas, kiedy szukany był dla niej nowy stały dom. Była bardzo mądrym pieskiem z równie mocnym charakterem.
Doświadczenie z Milką pokazuje, że wolontariat to też możliwość tymczasowej opieki nad pieskiem. To wspaniała okazja do sprawdzenia, czy pies pasuje do naszego trybu życia. Nie minęło dużo czasu od momentu, gdy Milka znalazła swój nowy dom, a my odebraliśmy na wychowanie kolejnego szczeniaczka, Simbę. 

 

Simba był naszym pierwszym biszkoptowym labradorem. Od pierwszego dnia był najgrzeczniejszym pieskiem, jakiego mieliśmy. Uwielbiał przytulaski i wszystkie możliwe zabawki. Na widok wody zapominał o wszystkim i wskakiwał na brzuch z łapkami rozłożonymi jak żaba. Był zdecydowanie najbardziej uwielbianym pieskiem przez dzieci – chodziły z nim na spacerki do wody i zamykały się z nim wszystkie w jego domku, klatce. Simbę mieliśmy łącznie przez około 6 miesięcy. W tym czasie wyjechałam jednak na studia i nie mogłam się nim opiekować, więc opiekę przejął Marcin, inny Wolontariusz. Fundacja to zgrane grono, w którym każdy sobie pomaga z opieką nad pieskami zarówno na krótszy, jak i dłuższy czas.

Naszym ostatnim i aktualnie wychowywanym szczeniaczkiem jest Mamba. Pierwsza u nas suczka od szczeniaka. Jest połączeniem Kobiego i Simby, ma pełno energii zarówno w życiu, jak i w pracy. Kocha zabawy z każdym i uwielbia zabaweczki. Uwielbia je prawie tak jak naszego króliczka, któremu nigdy nie daje dnia wolnego. Od początku zwierzaki żyły razem i goniły się nawzajem. Dzieciaki na wakacjach na kempingu przychodziły bawić się i przechadzać z naszym psiakiem. Mamba przystosowuje się do różnych prowadzących na spacerach.

Wychowanie psa przewodnika to oczywiście pełno zabawy dla wolontariuszy i wszystkich wokół, ale również duża odpowiedzialność. Takiemu pieskowi trzeba poświęcić czas, aby zobaczył wszystko i niczego się w przyszłości nie bał. Odbywające się na dworcach lub w parkach treningi pozwalają pieskom uczyć się nowych komend oraz zachowań. Widzimy, że z każdym pieskiem jest nam coraz łatwiej, zauważamy różne zachowania od szczeniaka i ułatwia nam to tresurę. Niektóre szczeniaczki są oczywiście grzeczniejsze niż inne, ale z dobrym nastawieniem i poświęconym czasem, nic nie jest niemożliwe.