[Wolontariat] Anita i Lex
O Fundacji „Labrador” dowiedziałam się na rehabilitacji. Spotkałam pana, który w ramach wolontariatu i wychowywał takiego pieska i pomagał w przygotowaniu czworonoga do pracy w roli psa przewodnika. Niezwykle zainteresował mnie ten temat i zaczęłam go zgłębiać. Na stronie Fundacji przeczytałam, jak wygląda wolontariat i kogo do tej roli Fundacja poszukuje. Od razu wiedziałam, że chcę podjąć to wyzwanie.
Jestem żoną i mamą szóstki dzieci. Już wcześniej zastanawialiśmy się nad posiadaniem własnego psa, a ponieważ byłam na na urlopie macierzyńskim, to taka forma wolontariatu bardzo nam odpowiadała. Chciałam wraz z rodziną zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka. W dzisiejszym świecie pełnym hedonizmu i skupianiu się na własnych przyjemnościach i potrzebach materialnych warto zaangażować się w szczytny cel. Miło jest dostawać prezenty, ale obdarowywanie drugiej osoby daje jeszcze większą radość i satysfakcję. Takie wartości przekazuję z mężem naszym dzieciom. Miałam świadomość, że wychowanie szczeniaka, jego socjalizacja, nauka, wspólny udział w treningach nie będą łatwe. Ale ja lubię wyzwania, więc przedstawiłam moją propozycję rodzinie, która była zachwycona pomysłem. Zgłosiłam się do Fundacji, pragnąc zostać wolontariuszem. Wraz z mężem przeszłam szkolenie i czekaliśmy na pieska.
Pod koniec października 2023 roku w naszym domu pojawił się Lex – mała, czarna kuleczka. Wszyscy byli zachwyceni, szczególnie dzieci. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zaczęła się wspaniała przygoda i ciężka praca, żeby w przyszłości ten piękny labrador stał się psem przewodnikiem i przyjacielem dla osoby potrzebującej.
Lex jest z nami już ponad cztery miesiące. Początki nie były łatwe. Uczyliśmy go czystości, oduczaliśmy podgryzania różnych rzeczy. Lex bardzo szybko się uczy, ale wymaga to od nas systematyczności i dyscypliny. Widzę, jakie robi postępy. Wsparcie i pomoc, które otrzymujemy od instruktorów z Fundacji w wychowaniu tego niesfornego pieska, są bezcenne.
Lex to łagodny pies, nie ma w sobie żadnej agresji. Jest niesamowitym “ochroniarzem”. Pilnuje naszej 13-miesięcznej córeczki, gdy ta spożywa posiłek. I wiemy, że psiak liczy, że coś spadnie jej z talerzyka, a on na tym skorzysta skorzysta. Wiadomo, labradory to straszne łasuchy.
Niesamowitym doświadczeniem było obserwowanie Lexa, gdy ogląda bajkę w telewizji i poszczekuje. Jakby komentował to, co widzi. Z każdego spaceru przynosi trofeum w postaci kija – im większy tym lepszy. Zaczęliśmy już sezon ogrodowy, a Lex pokazał, że ogrodnictwo ma we krwi. Gdy ostatnio przyjechał kurier, przez nieuwagę zostawiłam Lexa samego w ogrodzie. Po niedługim czasie uświadomiłam sobie swój błąd, otworzyłam drzwi i zobaczyłam psa siedzącego grzecznie na progu. A zieleń koło domu? Cóż, Lex zajął się jej aranżacją… Wykopał dziury, wyciągnął agrowłókninę i kamienie. Na kamerze oglądaliśmy później, jak przy tym biegał i szalał. Ta jego beztroska wyjątkowo nas bawiła. Jedno jego spojrzenie tymi wielkimi oczami i od razu wszystko mu się wybacza.
Zdaję sobie sprawę, że rok szybko minie i będziemy musieli go oddać. Wiem, że będzie to bardzo trudny moment, szczególnie dla dzieci, ale wiem też, jaki cel nam przyświeca. I tego się trzymamy. Dopingujemy Lexa na każdym etapie. Trzymamy kciuki, żeby w przyszłości był silnym psem psychicznie i fizycznie, żeby podjął swoją misję z człowiekiem, który go pokocha jak my.
Zachęcam wszystkich do wolontariatu w Fundacji. Wzajemnie uczymy się od siebie. Można się przekonać, jak to jest mieć psa. Nauczyć się odpowiedzialności i dać wiele miłości. Dzięki wolontariatowi poznałam wspaniałych ludzi tworzących Fundację, instruktorów i innych Wolontariuszy. Pomagamy sobie i wspieramy się w naszej codzienności.
Wolontariat to dar serca. Proszę, odpowiedz sobie, kiedy ostatnio bezinteresownie zrobiłeś, zrobiłaś coś dla innego człowieka? Może ten wolontariat jest właśnie dla Ciebie?
----------------------
Szkolenie Lexa nie byłoby możliwe bez wsparcia finansowego Przyjaciela Fundacji - firmy Boehringer Ingelheim.