< wróć

Zbyszek i Bono

2023-11-17

Moje życie z Bono – psem asystującym

Bez cienia wątpliwości oraz najmniejszego zawahania mogę powiedzieć, iż czuję bardzo bliską więź z moim asystującym psem – Bono. Pamiętam to niezwykłe przeżycie, tę chwilę, kiedy mi go przekazano, podając smycz do ręki, i pierwsze spojrzenie sobie w oczy. Potem nastąpiły wspólne treningi, spacery, pobyt w hotelu i wzajemna obserwacja. Pierwszego wieczoru, udając się na spoczynek w pokoju hotelowym, spojrzałem na leżącego na swoim posłaniu Bono i postanowiłem wczuć się w jego rolę. Przecież mnie jeszcze nie zna. Jakim jestem człowiekiem? Jak go będę traktował, gdzie i w jakich warunkach będzie spędzał swoje dalsze życie? Czy będzie to tylko praca, a może jednak zostanie obdarzony przyjaźnią i zostanie na zawsze otoczony należytą opieką, a w ciągu dnia znajdzie się również czas na zabawę? Czy Bono miał ot tak zaakceptować nowopoznanego opiekuna czy nie? Każdy dzień naszej wspólnej drogi od chwili przekazania umacniał naszą więź i tak dzieje się do dziś. Czuję to ja, ale też zauważają to różne osoby. Przykładem może być sytuacja i słowa pewnej pani, która podeszła do nas na dworcu kolejowym, kiedy usiadłem na chwilę na ławeczce po wyjściu z galerii. Powiedziała: „Zauważyłam między panem a pieskiem bliską więź”, po czym w trakcie rozmowy okazało się, że pani jest behawiorystką z lnowrocławia i dokonała tej oceny na podstawie doświadczeń zawodowych.

Naszą bliskę relację z Bono zauważają nie tylko znane mi osoby, ale także przechodnie, sąsiedzi, osoby w środkach lokomocji, w urzędach, sklepach – wszędzie, gdzie się poruszamy razem. Gdy bywam zmuszony wyjść gdziekolwiek sam, bardzo odczuwam brak obecności Bono. Dlatego zawsze staram się wrócić jak najszybciej i wiem, że w domu czeka mnie nagroda w postaci eksplozji radości psiaka. Te emocje są prawdziwe i naturalne, nie ma w nich gry.

Widzę, w jakim stopniu Bono odmienił moje życie i dlatego z przyjemnością i przekonaniem uważam go za Przyjaciela. Dał mi to, czego już dawno nie zaznałem od ludzi. Obecnie, po kilku miesiącach od przekazania, mogę powiedzieć, że nie zdawałem sobie sprawy, a wręcz byłem nieprzygotowany na tak pozytywne zmiany.

Nasz wspólny dzień po przebudzeniu zaczyna się od radosnego przywitania. Następnie wychodzimy na krótki spacer w celu załatwienia potrzeb mojego przyjaciela, a po powrocie do domu w pierwszej kolejności podaję pieskowi poranne jedzenie. Później staram się przejść do zadań dnia codziennego. Trudno w moim przypadku rozgraniczyć czas pracy i odpoczynku psa asystującego, ponieważ jego obecność jest mi prawie cały czas potrzebna. Bono ma mi towarzyszyć – to jego praca. Ale ma też przewidziany czas na relaks i zabawę, kolejne wyjścia „w teren”, które dobrze wpływają na moje samopoczucie i są ulubioną formą relaksu Bono.

Jako pies asystujący w pełni wywiązuje się z roli, do jakiej go przygotowano, a to ma bezpośredni wpływ na mnie. Podczas wywiadu lekarskiego i konsultacji pod kątem przygotowania psa przez trenera, nie mając jeszcze takiej wiedzy, zapytałem wręcz: „Czy jest możliwe takie przygotowanie psa?”. Odpowiedź była twierdząca. Czas też to pokazał.

Mało rozpowszechniona wiedza na temat psów asystujących, ich uprawnień oraz odpowiedniego zachowania wobec pracujących psiaków bywa niekiedy irytująca. Na różnego rodzaju zaczepki – cmokanie, próby głaskania bez przyzwolenia, podawanie jedzenia itp. – trzeba reagować, pouczać osoby, że tak nie wolno. Jednak najwięcej nieprzyjemnych zdarzeń, jak wynika to z mojego doświadczenia, stwarzają sklepy i markety. Często wystarczy przekroczyć próg, by od razu zaczęła się próba wyproszenia mnie oraz Bono. Ludzie często nie zwracają nawet uwagi na oznaczenie, które ma pies asystujący. Mimo wszystko uważam i doświadczam tego, że świadomość społeczeństwa rośnie i miło jest usłyszeć, gdy na przykład jakaś mama tłumaczy dziecku, że tego pieska nie należy zaczepiać, rozpraszać, bo on pomaga panu.

Darzę psa zaufaniem, mimo iż zdarzają się sytuacje, w których potrafi mnie zaskoczyć. Spędzany wspólnie czas sprawia, że Bono uczymy się siebie nawzajem i jesteśmy w stanie odpowiadać wzajemnie na potrzeby tego drugiego.

Bono jest niezawodnym towarzyszem w chwilach, kiedy życie traktuje mnie łaskawie i nagradza, ale dzieli także ze mną czas trudny. Wyrywa mnie z przeciągających się chwil zadumy, absorbuje moją uwagę. Uważam, że jego przygotowanie do tej roli oraz bardzo trafny dobór psa dla mnie mają niebagatelny wpływ na to, że tak dobrze nam się razem funkcjonuje.

Komunikacja z Bono naprawdę nie stwarza problemów. Reaguje na wszystkie wydawane polecenia, a nawet jeśli zaciekawi go jakaś spotkana na drodze rzecz, od razu wykazuje uległość i posłuszeństwo. Myślę, że każdy, kto traktuje psa jak swojego przyjaciela, wie, jak najlepiej go nagrodzić. Typowo nagradzam Bono przysmakami, pochwałami, głaskaniem i przytulaniem, ale także zabieram go na wybiegi dla psów, bawię się z nim w parku i zabieram na dłuższe spacery.

Jak już wspomniałem na początku, moje życie od chwili przekazania mi psa zmieniło się w ogromnym stopniu. Zanim pojechałem odebrać Bono, by razem z nim wrócić do domu, często zadawałem sobie pytanie, jak będzie teraz wyglądało moje życie. Dziś mogę powiedzieć, że wraz z pieskiem przywiozłem do domu przyjaciela, o którego dbam. To obowiązek, ale sprawia mi radość. Przebywanie z nim stanowi dla mnie nagrodę. Nigdy nie przypuszczałbym, że pojawienie się w domu psa asystującego aż tak bardzo zmieni samopoczucie i wpłynie na mój komfort. Spojrzałem kiedyś na Bono, pomyślałem: „Bez względu na to, jakie podejmę decyzje, jak będę się czuł i jaki spotka nas los, Ty na na zawsze pozostaniesz moim Przyjacielem”.

Codzienne doświadczenia i rozmowy ze znajomymi, a nawet z rodziną, pokazują mi, że ludziom brakuje wiedzy na temat roli psów asystujących. Gdy wyjaśniam komuś, że psy asystujące pomagają osobom, u których niepełnosprawność niekoniecznie jest widoczna, a może dotyczyć wnętrza człowieka, wywołuję wielkie zdziwienie i zaskoczenie. Przyjęło się, że pies pomaga osobom z dysfunkcjami wzroku. Dlatego też zauważyłem, że przechodnie, widząc oznaczonego psa asystującego, kierują swój wzrok na moje oczy.

Kończąc swoją wypowiedź, chcę podziękować Fundacji Labrador za okazaną mi pomoc, za przekazanie mi pięknego i bardzo ułożonego psa asystującego – Bono. Dziękuję także pani Ewie za przygotowanie go do pracy ze mną. Nie mógłbym też pominąć bardzo szlachetnej roli, jaką odegrała w życiu asystującego mi przyjaciela pani Ola – Wolontariuszka, która wychowała Bono od małego szczeniaczka, jednocześnie studiując, chodząc na wykłady i poświęcając pieskowi swój wolny czas. I to wszystko ze świadomością, że pewnego dnia będzie musiała go oddać…

Bono odmienił moje życie. I za to dziękuję wszystkim!