Express Łódź 9 sierpnia 2005
NIEWIDOMY SZKOLI PSA
Jerzy Milczak jest pierwszym niewidomym wolontariuszem, który wziął na wychowanie psa - przyszłego przewodnika dla niewidomych. Mało tego, zdecydował się „ zaadoptować” szczeniaka, choć współsprawcą jego nieszczęścia był… pies. Jerzy Milczak stracił bowiem oko od… uderzenia niepozornej łapy swego kundelka Tigera, który skakał na powitanie pana. Potem okrutny los sprawił, że choroba odebrała wzrok panu Jerzemu również w drugim oku. Tiger, 14 - letni już staruszek, ma u swego niewidomego dziś właściciela zawsze pełną miskę („To nie jego wina, on się tylko cieszył…”). Podobnie jak od niedawna labrador Tanker, wytypowany na przewodnika przez poznańska fundację. Labradory, zanim przejdą profesjonalne przeszkolenie i trafią do ostatecznego właściciela, przez rok pozostają w tzw. rodzinach zastępczych, u wolontariuszy. Ci uczą je życia wśród ludzi i funkcjonowania w mieście. Takim wolontariuszem jest Jerzy Milczak. Nie jest to łatwe, gdy się jest niewidomym, zwłaszcza, że otoczenie często nie pomaga. - Raz Tanker chciał się bawić z innym psem - opowiada Jerzy Milczak. - Zaplataliśmy się smyczami i jeszcze moja białą laską. A właścicielka tego psa zaczęła krzyczeć, że zamiast coś zrobić, bezczelnie się… gapię. (MT)
Zapisz się na newsletter
Dziękujemy
Na twój adres e-mail został wyłany link potwierdzający dołączenie do naszego newslettera.
Nie otrzymałeś maila? Kliknij, aby wysłać ponownie.