< wróć

Mój Pies - wrzesień 2004

2004-09-01

Półroczna labradorka Kama uczy się fenomenalnie szybko. Jakby przeczuwała, że gdzieś ktoś oczekuje jej pomocy

Wybrana, by pomagać - Kama, zrób! - szczupła szatynka tuż za progiem wejścia do bloku na poznańskim osiedlu wydaje komendę młodej labradorce, a ta posłusznie kuca i siusia. - Dobry pies, dobry! - chwali podopieczną Anna Mazurkiewicz-Szczyszek. I tłumaczy: - Pies przewodnik musi się załatwiać przed pracą, żeby w trakcie pracy nic go nie rozpraszało. - I nie ma Pani nieprzyjemności z tego powodu, że pies brudzi tuż przy wejściu? - pytam. - Oczywiście, że mam. Najczęściej od tych, którzy po swoich psach nie sprzątają. Mimo że ja zawsze po Kamie sprzątam.

Pies na trochę

Nieprzyjemności ma pani Ania z wielu jeszcze innych powodów. Przede wszystkim z zasadniczego: że odda Kamę, gdy ta skończy 18 miesięcy. Miłośnikom psów nie mieści się to w głowie. Tak jednak zakłada program szkolenia psów przewodników dla niewidomych, realizowany przez poznańską fundację na rzecz Osób Niepełnosprawnych Labrador - Pies Przewodnik. Kama nie jest bowiem psem pani Ani, tylko Fundacji. Dla Fundacji kupił ją z kolei darczyńca Łukasz Trojnarski, a utrzymuje ją właściciel firmy Winkiel Sp. z oo. w Poznaniu. Od pani Ani Kama trafi do trenera, który podda ją półrocznemu szkoleniu, a potem - do niewidomego. To nie będzie jednak koniec jej drogi, bo pies nadaje się na przewodnika tylko do ukończenia ósmego roku życia. Potem powinien pójść na zasłużoną emeryturę. Na Zachodzie pierwszeństwo ma wtedy zwykle rodzina, która psa wychowywała. Jak to będzie u nas, dopiero się okaże, bo pierwsze psy Fundacji na razie się szkolą i trafią do niewidomych pod koniec roku.

Naucz psa lekko ciągnąć

  • Dobrze pamiętam ten dzień - wspomina pani Ania. - Michał wyszedł po bułki i wrócił z gazetą. Było w niej ogłoszenie z ładnym zdjęciem i chwytliwym nagłówkiem: Rodzina poszukiwana. Chodziło o rodzinę zastępczą dla szczeniaka - przyszłego przewodnika. To pierwszy etap jego szkolenia - socjalizacja. Po dwóch godzinach dyskusji mąż pozwolił mi zadzwonić do fundacji. Akceptacja wszystkich członków rodziny jest konieczna do tego, by fundacja powierzyła jej psa. Pani Ania i jej mąż mają warunki do zajęcia się psem. Oboje są pracownikami naukowymi na poznańskim UAM.

Kama została wyselekcjonowana z grupy szczeniaków, gdy miała 7 tygodni. Pomyślnie przeszła test: nie okazała się lękliwa (nie przestraszyła się nieznanych hałasów ani nawet otwieranego parasola) i wykazała się gotowością do współpracy, niezwłocznie reagując na wołanie. Do pani Ani trafiła, gdy miała 3 miesiące. - Już pierwszego dnia nauczyła się komendy siad - mówi pani Ania. - W ogóle uczy się fenomenalnie szybko.

Mimo to pani Ania słyszy nieraz na ulicy komentarze: - Ale ten pies niewychowany, tak ciągnie na smyczy. Mało kto bowiem wie, że psa przewodnika szkoli się trochę inaczej niż zwykłego psa. Np. musi pierwszy wchodzić do windy, a chodzić nie przy nodze, tylko przed nogą - i właśnie lekko ciągnąć. Nauka nie jest więc łatwa: - Proszę spróbować nauczyć psa „lekko” ciągnąć - uśmiecha się pani Ania. Nie skakać, nie objadać się

  • Czy bardzo odczuwa pani na co dzień, że Kama nie jest pani psem? - pytam. - Oj, tak. Z własnym psem nie biegałabym do weterynarza z byle biegunką - śmieje się pani Ania. Chodzi jednak nie tylko o odpowiedzialność finansową, ale też o zasady wychowania. Kamie nie wolno np. spać w łóżku. - Być może jej nowemu właścicielowi wcale by to nie przeszkadzało, ale ja nie mam prawa za niego o tym decydować - mówi pani Ania. Nie może też karmić swojej podopiecznej według własnego uznania. Kama je tylko suchą karmę, żeby nie mieć żadnych problemów żołądkowych - to jest bowiem bardzo ważne w pracy przewodnika. Kama nie tylko załatwia się na komendę, ale też je na komendę - i zawsze dopiero po swoich opiekunach. Nie wolno jej też skakać przy powitaniu - by w przyszłości nie przewróciła swojego niepełnosprawnego pana.

W życiu trzeba pracować

Do tej pory pani Ania poświęcała na szkolenie Kamy 10 minut dziennie. Teraz, gdy Kama jest starsza - 20 minut. Raz na parę tygodni, a w razie potrzeby częściej spotyka się z trenerem, który pokazuje nowe ćwiczenia i sprawdza wyniki szkolenia. Być może właśnie do niego trafi potem Kama na dalszą półroczną naukę. Zna go już, więc będzie jej łatwiej znieść tę zmianę. - A Pani nie będzie żal? - pytam. - Na pewno będzie. Myślę, że wezmę wtedy następnego psa z fundacji. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała warunki, by mieć dwa psy: swojego i z fundacji.

  • Kama nie będzie miała łatwego życia - mówię patrząc na tego rozbrykanego dziś szczeniaka z zabawką w zębach. - No nie - przytakuje pani Ania. - Ale to tak jak z ludźmi. W życiu trzeba pracować. Inaczej by się człowiek rozleniwił, roztył. A labradory mają skłonność do tycia…

Rozmowa z Danutą Grzybkowską, prezes zarządu Fundacji na Rzecz Osób Niewidomych LABRADOR - Pies Przewodnik

W odpowiednie ręce

  • Czy trudno jest znaleźć rodzinę zastępczą dla szczeniaka Fundacji?

  • W Poznaniu zgłasza się wielu chętnych. W Łodzi - mniej. Trudno powiedzieć, z czego wynika ta różnica.

  • Ale nawet wśród wielu chętnych większość nie spełnia pewnie wymaganych warunków?

  • Rzeczywiście, zgłasza się grupa ludzi, którzy chcieliby na szczeniaku Fundacji przekonać się, jak to jest mieć psa. Dlatego też preferujemy osoby, które już miały psy.

  • A osoby, które mają własne psy, mogą się zająć psem Fundacji?

  • Jeśli ich pies jest ułożony, to oczywiście tak. Inny pies to dodatkowy bodziec w socjalizacji szczeniaka.

  • Żeby dostarczać psu bodźców, trzeba z nim chodzić w wiele zakazanych psom miejsc. Zdrowym wolontariuszom pewnie trudniej uzyskać pozwolenie na wejście z psem do spożywczego niż niewidomemu - czy Fundacja wspiera ich jakoś w tym zakresie?

  • Oczywiście. Prowadzimy akcję

  • Co skłoniło Panią do założenia Fundacji?

  • Fascynujące możliwości takich psów. W Polsce jest jeszcze mało przewodników, choć osób niewidomych - dużo. Chcemy rozbudzić w tych osobach potrzebę posiadania takiego psa. Psy oddajemy za darmo - taki jest cel statutowy naszej fundacji.

rozmawiała Dorota Gąsiewska

Chcesz przyjąć psa fundacji?

Rodzina zastępcza musi spełniać kilka warunków:

* dysponować dużą ilością wolnego czasu, gdyż pies nie może zostawać sam na dłużej niż 3-5 godzin - odpada więc np. praca na pełnym etacie * posiadać dzieci w wieku powyżej pięciu lat (ewentualnie nie mieć ich wcale) * mieć możliwość zapewnienia psu dużej liczby różnych bodźców - a więc zabierania go z sobą niemal wszędzie, nawet tam, gdzie &bdquo;normalnym&rdquo; psom wstęp jest wzbroniony * być odporna na ostracyzm środowiska - gdyż musi wychowywać psa trochę inaczej niż przeciętny psi właściciel 

Wybraliśmy labradory, bo one są przyjacielskie dla wszystkich i nie przywiązują się tak do jednego właściciela jak np. owczarki niemieckie. Na Zachodzie wśród przewodników trafiają się też krzyżówki labradorów i goldenów - mówi Danuta Grzybkowska, prezes fundacji, zootechnik, sama hodująca labradory. Kilka lat temu, na szkoleniu psów zorganizowanym przez poznański oddział Związku Kynologicznego w Polsce, pani Danuta poznała Irenę Semmler - miłośniczkę labradorów, radcę prawnego. Fundacja jest ich wspólnym dziełem. Obecnie dysponuje 7 psami na różnych etapach nauki (i jedną suką hodowlaną), w dwóch miastach: Poznaniu i Łodzi. - Niektóre, jak Kama, są kupione dla fundacji przez darczyńców, inne podarowali hodowcy. - W Anglii czy Holandii takie fundacje jak nasza sponsorują psa przez całe lata jego pracy z niewidomym. Nas na to niestety nie stać - mówi prezes fundacji.

Zapisz się na newsletter

Zobacz więcej

Dziękujemy

Na twój adres e-mail został wyłany link potwierdzający dołączenie do naszego newslettera.

Nie otrzymałeś maila? Kliknij, aby wysłać ponownie.