Rozmowa z dziewczyną z Tajwanu
Cher Kao jest tajwańską studentką w szkole psów przewodników w Auckland w Nowej Zelandii. Przyjechała do Guide Dogs Victoria w Australii na program orientacyjny, dzięki któremu może porównać system szkolenia w obu szkołach i wzbogacić swoją wiedzę praktyczną.
Jak wygląda sytuacja szkolenia psów pomagających osobom niewidomym na Tajwanie?
- Mamy dwie niewielkie szkoły, które ze sobą konkurują. Moja szkoła to IBT (Institute for the Blind of Taipei) i ma siedzibę w Taipei. W tej chwili mamy jednego profesjonalnego trenera psów, ale trzy kolejne osoby już są w trakcie szkolenia. Niestety, nie mamy żadnej możliwości nauki u siebie w kraju, więc moja szkoła wysłała mnie na naukę do Nowej Zelandii. Jestem tutaj na pewnego rodzaju stypendium. Razem ze mną uczy się tu wielu studentów z zagranicy. W IBT przygotowujemy się do rozpoczęcia programu hodowlanego, żeby mieć własne psy. Już w tej chwili mamy dwie suki i dwa psy.
A jak wygląda Twoja praca w Nowej Zelandii? Jak wygląda nauka?
Wszystko funkcjonuje na podobnej zasadzie, jak w Australii. Jest ten sam system bezstresowego szkolenia zwierząt, szkolenie odbywa się w trzech etapach, więc pies ma wystarczająco dużo czasu, by łagodnie przechodzić od najprostszych zadań do bardziej skomplikowanych. Jednakże szkoła jest znacznie większa niż Guide Dogs Victoria, każdego roku kończy ją 60 psów. Moja nauka tam polega jednocześnie na poznawaniu potrzeb osób niewidomych i niedowidzących oraz na pracy z psami. Pracuje więc trochę z ludźmi i trochę szkolę psy. Na pierwszym etapie nauki pracuje się z psami, które odpadły w procesie szkolenia. Na początku i na końcu szkolenia psy zostają poddane procesowi oceny i jeśli ocena jest zbyt niska, szuka się dla nich innego przeznaczenia. Najczęściej psy trafiają potem do ludzi, jako psy towarzyszące rodzinie. Oczekuje się więc, żeby były one dobrze ułożone. Ja jestem już na etapie szkolenia zaawansowanego i pracuję bezpośrednio z przyszłymi psami przewodnikami.
W Polsce przyjęło się, że na psy przewodniki wybiera się albo labradory, albo owczarki niemieckie. Czy Ty też pracujesz z takimi rasami?
To prawda, że większość szkół decyduje się teraz na labradory albo mieszanki labradorów z golden retrieve'ami, ale szkoła w Nowej Zelandii od lat eksperymentuje z wieloma rasami. Większość z nich ma silniejszy temperament niż labradory, więc trzeba je trochę uspokajać, ale mamy w tym całkiem dobre efekty. Szkolimy bardzo wiele ras oprócz labradorów i golden retrieverów, m.in. owczarki niemieckie, boksery, dalmatyńczyki, sznaucery, pudle i nawet border collies. Te ostatnie krzyżuje się również z labradorami i goldenami.
To rzeczywiście imponujący wachlarz ras. Powiedz, czy Twoim zdaniem, warto inwestować w taką różnorodność?
To bardzo ciekawe, pracować z różnymi rodzajami psów. Oprócz różnic osobniczych dochodzą różnice związane z cechami danej rasy. Ale chyba najlepsze efekty dają jednak labradory. W każdym razie moja szkoła w Taipei ma zamiar skupić się na labradorach. Chociaż muszę przyznać, że mieszańce z border collie też bardzo dobrze współpracują.
Wobec tego życzę Ci dużo sukcesów w trenowaniu Twoich podopiecznych i dziękuję za rozmowę
Zapisz się na newsletter
Dziękujemy
Na twój adres e-mail został wyłany link potwierdzający dołączenie do naszego newslettera.
Nie otrzymałeś maila? Kliknij, aby wysłać ponownie.